była piękna, złotowłosoświetlista
wokół pracowni w relikwii
rozprzestrzeniała szaleńczą radość
na kreacjach swoich podświatów
umieszczała motta umarłych poetów
na drutach robiła marzenia chłopców
tych
dwadzieścia
trzydzieści
czterdzieści
lat młodszych
z upodobaniem malowała na płótnach
w parach przytulonych do siebie
miłosne wyczyny swoich chłopców
kochała ich
uwielbieniem obdarzali
jej autentyczność
Przypadkowo
mijamy się
przemierzasz drogę konno
w czasie nieustannych niedomówień
galopując dotykasz lekko
skrawków niedoczekania
staję się modlitwą audiencji
w imaginacji świeżych pomarańczy
powietrze pachnie intensywnością
kropel aromatycznie oczekujących
bezwietrznie spotykam eklektyczne kamienice
gwar bryczek na ulicach
szelest sukien dam w kapeluszach myśli
stukot lasek skupienia dżentelmenów
rozkładam wachlarz wspomnień
już czas udać się na wieczerzę spragnienia
przemierzasz drogę konno
w czasie nieustannych niedomówień
galopując dotykasz lekko
skrawków niedoczekania
staję się modlitwą audiencji
w imaginacji świeżych pomarańczy
powietrze pachnie intensywnością
kropel aromatycznie oczekujących
bezwietrznie spotykam eklektyczne kamienice
gwar bryczek na ulicach
szelest sukien dam w kapeluszach myśli
stukot lasek skupienia dżentelmenów
rozkładam wachlarz wspomnień
już czas udać się na wieczerzę spragnienia
Gruźliczy Lond
prątki ludzkich wtargnięć
rozchodzą się z centrum chaosu
przecinają łagodny zarys chmur strzelistych
wykluwając syntetyczne kreacje Nienatury
ludzkie zagubienie w nieświadomości
wyłania się grymasem szkła i metalu
błądzi korytarzami chemicznych pozytywów
z rozpędu rzuca się w pogoń za tworem Nieboga
strach i panika pełzają niemiłosiernie
ich mottem agresja, paliwem do działania
dusze zwijają się chore od zarazków intensywności
ciała rwą się do rozbojów Nieusprawiedliwionych
krzywdząc tych, co z tej samej mazi się wyłaniają
będącej niegdyś gliną tworzenia
w fabryce produktów Niewtórnych
będącej kiedyś życiem
rozchodzą się z centrum chaosu
przecinają łagodny zarys chmur strzelistych
wykluwając syntetyczne kreacje Nienatury
ludzkie zagubienie w nieświadomości
wyłania się grymasem szkła i metalu
błądzi korytarzami chemicznych pozytywów
z rozpędu rzuca się w pogoń za tworem Nieboga
strach i panika pełzają niemiłosiernie
ich mottem agresja, paliwem do działania
dusze zwijają się chore od zarazków intensywności
ciała rwą się do rozbojów Nieusprawiedliwionych
krzywdząc tych, co z tej samej mazi się wyłaniają
będącej niegdyś gliną tworzenia
w fabryce produktów Niewtórnych
będącej kiedyś życiem
Przechadzka Amirell
niewymownie przyjemny wieczór
zanurzona w migdałowej mgle
kroczy po stopniach skał purpurowych
podziwia w oddali karmiczne wulkany Argatu
wzburzone otchłanią niegodnych
marzy o zapachu gwiazdy niedoścignionej
chce dotknąć galaktyki wzruszeń
w gorący blask się teleportować
odkrywa leniwie gwiazdozbiory twarzy
pochodnia kryształów ametystu
świetlistą drogę podróżniczce kreuje
ku skończoności doznania
zaskoczona melodią okrzyku
jednym tchnieniem pieśni
gwiazdo niedościgniona
bądź alchemią tworzenia
stąpającym skrawkiem nieistnienia
radością poznania
nagle mara niejestestwa
kierunek wędrówki wyznaczyła
owładnięta magią przewodnika
z pióropuszem karmazynowym
porywa zagadkowe myśli Argatu
zanurzona w migdałowej mgle
kroczy po stopniach skał purpurowych
podziwia w oddali karmiczne wulkany Argatu
wzburzone otchłanią niegodnych
marzy o zapachu gwiazdy niedoścignionej
chce dotknąć galaktyki wzruszeń
w gorący blask się teleportować
odkrywa leniwie gwiazdozbiory twarzy
pochodnia kryształów ametystu
świetlistą drogę podróżniczce kreuje
ku skończoności doznania
zaskoczona melodią okrzyku
jednym tchnieniem pieśni
gwiazdo niedościgniona
bądź alchemią tworzenia
stąpającym skrawkiem nieistnienia
radością poznania
nagle mara niejestestwa
kierunek wędrówki wyznaczyła
owładnięta magią przewodnika
z pióropuszem karmazynowym
porywa zagadkowe myśli Argatu
Medium
wziąć ołówki rysować
znów czuje szepty
nie jest pewna
czy ona myśl utworzyła
czy to już przekaz
wyczuwa kosmiczne natchnienie
kontrolę nad ciałem umysłem
to wypija z niej soki jestestwa
zamienia w obcą niecałość
oczy
usta
plamokształt
podpis
nie jej duszy
to jego rysunek
w granitowym pluszowym pokoju
Arianna zaczyna taniec
z mieczem z gwiazd zesłanym
boska muzyka porywa jej ciało
rzuca ze ściany na ścianę
w pluszu zatapia
jest jeszcze sobą
czy już jego odbiciem?
ona nie oszalała
jest na planecie Sagitta
chce pobyć
choć chwilę
zbyt blisko
jednak wraca na Ziemię
tutaj jest w swoim umyśle
własnym świecie
jest sobą
znów czuje szepty
nie jest pewna
czy ona myśl utworzyła
czy to już przekaz
wyczuwa kosmiczne natchnienie
kontrolę nad ciałem umysłem
to wypija z niej soki jestestwa
zamienia w obcą niecałość
oczy
usta
plamokształt
podpis
nie jej duszy
to jego rysunek
w granitowym pluszowym pokoju
Arianna zaczyna taniec
z mieczem z gwiazd zesłanym
boska muzyka porywa jej ciało
rzuca ze ściany na ścianę
w pluszu zatapia
jest jeszcze sobą
czy już jego odbiciem?
ona nie oszalała
jest na planecie Sagitta
chce pobyć
choć chwilę
zbyt blisko
jednak wraca na Ziemię
tutaj jest w swoim umyśle
własnym świecie
jest sobą
Obserwując
widzę przestrzeń w oczach ludzi
emocje mnie otulą
dusze do mnie szepczą
skrawki zła i dobra
materią owładnięci
gubią się we własnych intencjach
przecież czasem wystarczy puścić
wziąć głęboki oddech
rozłożyć skrzydła
poczuć
być
wzrastać
dążyć
zdobywać szczyty
ziemskich dokonań
emocje mnie otulą
dusze do mnie szepczą
skrawki zła i dobra
materią owładnięci
gubią się we własnych intencjach
przecież czasem wystarczy puścić
wziąć głęboki oddech
rozłożyć skrzydła
poczuć
być
wzrastać
dążyć
zdobywać szczyty
ziemskich dokonań
Naprawdę
Nie jesteś wrogiem
tylko harmonii brak
ja czuje, ty myślisz
ja sięgam, ty bierzesz
nie jesteś zła
tylko harmonii brak
tylko harmonii brak
ja czuje, ty myślisz
ja sięgam, ty bierzesz
nie jesteś zła
tylko harmonii brak
Spotkanie
obyło się bez zbędnych słów
przecinków i pauz
przyszła to wystarczyło
powietrze się oczyściło
jednym spojrzeniem
przecież powiedział
od razu zrozumiałyśmy
wdech wydech jest dobrze
lekcja odrobiona
tylko skąd ten ucisk
czarny sznur wspomnień
cytrynowe krople w spojrzeniu
unoszący się dym
wezmę kąpiel
zanurzę się cała
w krystalicznym wody nieładzie
obmyję stopy
ostudzę piekący uśmiech
przecinków i pauz
przyszła to wystarczyło
powietrze się oczyściło
jednym spojrzeniem
przecież powiedział
od razu zrozumiałyśmy
wdech wydech jest dobrze
lekcja odrobiona
tylko skąd ten ucisk
czarny sznur wspomnień
cytrynowe krople w spojrzeniu
unoszący się dym
wezmę kąpiel
zanurzę się cała
w krystalicznym wody nieładzie
obmyję stopy
ostudzę piekący uśmiech
Ostre spojrzenie
Kosa doprowadzała mnie do zachwytu
tnąc łany zboża
tak pięknie sobie z nimi radziła
Żyletką się bawił
jak był mały
bo ma ciekawy kształt i ostra
Podziwiała nóż matki
ten największy
że taki błyszczący
daje sobie radę z każdym produktem
Bądź jak brzytwa
niebezpieczna
najskuteczniejsza
tnąc łany zboża
tak pięknie sobie z nimi radziła
Żyletką się bawił
jak był mały
bo ma ciekawy kształt i ostra
Podziwiała nóż matki
ten największy
że taki błyszczący
daje sobie radę z każdym produktem
Bądź jak brzytwa
niebezpieczna
najskuteczniejsza
Pieśń
Antygono
wonna łzo w źrenicy wydarzeń
sentencjo alabastrowa
ułożona na algorytmie wczoraj
żyzna aranżacjo zamknięta
w pudełku osobowości
on zastuka
rozpakuje
zawiesi
w próżni
bez
oczekiwań
żądań
obietnic
poczujesz się
czysto wybornie
beztrosko swobodnie
staniesz się esencją
żarłocznym tlenem
wbijającym się w każdy zakamarek pokoju
bezgraniczną powłoką świetlną
w planetarium błogości
Istar oswobodzoną
wonna łzo w źrenicy wydarzeń
sentencjo alabastrowa
ułożona na algorytmie wczoraj
żyzna aranżacjo zamknięta
w pudełku osobowości
on zastuka
rozpakuje
zawiesi
w próżni
bez
oczekiwań
żądań
obietnic
poczujesz się
czysto wybornie
beztrosko swobodnie
staniesz się esencją
żarłocznym tlenem
wbijającym się w każdy zakamarek pokoju
bezgraniczną powłoką świetlną
w planetarium błogości
Istar oswobodzoną
portret
ciało linią świelistą
umysłu kantalupą
spojrzenie
elektrycznym szafirem
tonącym we mgle nienasycenia
odkryj brzask słońca
na płótnie historii
która kreuje chwile boskości
człowieku spragniony
umysłu kantalupą
spojrzenie
elektrycznym szafirem
tonącym we mgle nienasycenia
odkryj brzask słońca
na płótnie historii
która kreuje chwile boskości
człowieku spragniony
świadome teraz
I budzę się
wyczuwam z oceanu migdałowego
wyszukany smak goryczy
zostawiam gdzieś za sobą
staję się bardziej empiryczna
myśli przeszłości to epitafium
do miętowego popołudnia
chłodnego i orzeżwiającego
w powietrzu zawisła
idealna kula
sięgnąć i zakoszkować?
odbijając się od trampoliny argumentów
pochwycę niebieski owoc granatu
niech rozpryśnie się
tysiącami możliwości
wyczuwam z oceanu migdałowego
wyszukany smak goryczy
zostawiam gdzieś za sobą
staję się bardziej empiryczna
myśli przeszłości to epitafium
do miętowego popołudnia
chłodnego i orzeżwiającego
w powietrzu zawisła
idealna kula
sięgnąć i zakoszkować?
odbijając się od trampoliny argumentów
pochwycę niebieski owoc granatu
niech rozpryśnie się
tysiącami możliwości
z samego siebie
głębokie odczucie
w sam środek oceanu
ulga ciepłego
puszystego wydechu
klarowna pełnia
scala od środka
absolutnie
bezgranicznością
radości bytu
w sam środek oceanu
ulga ciepłego
puszystego wydechu
klarowna pełnia
scala od środka
absolutnie
bezgranicznością
radości bytu
a kind of communion
better to be
then not to feel
as in one's own skin
nicer to touch
then not to understand
to point of existence
more pleasant to keep moving
then loose onself
into oblivion
then not to feel
as in one's own skin
nicer to touch
then not to understand
to point of existence
more pleasant to keep moving
then loose onself
into oblivion
Rasanasza
opuściliśmy rodzinne strony
zostawiając cząstkę duszy daleko
tam gdzie dojrzewała
walczymy o każdy dzień przetrwania
naszych marzeń
kreujemy nowy świat
nasz azyl własnoręcznie wykreowany
na potrzeby sumienia
zamknięty w kręgosłupie adaptacji
kręg po kręgu budowanym
doświadczeniami inności
owitym emocjami tęsknoty i przebojowości
pełnym kontrastów kulturowych
kolorów radości nowego
stworzyliśmy nową rasę
odważniejszą
pragnącą się uczyć doświadczając
z pokorą życie przyjmującą
wyrozumiałości nie obcej nowym cnotom
czoła trudnościom stawiając
o tożsamość walcząc
otoczoną aurą adoracji
wrośliśmy w tą wyspę różnorodności
stworzyliśmy osady nietykalności
po więcej sięgamy
ciągle szukamy
tęsknot spełnienia
niedosytu brakującego składnika
mieszanki wypełniającej duszę
te spełnione ukołysane w kolebce Ojczyzny
tak widzimy z daleka
świat będący tęsknotą
dla przebywających w nim normanoscią
zpowszedniałym oddechem
szarością kopertowych myśli
irytującą małostkowością
Husarskiej myśli porywem
ignorancją pamięci Polskich Legionów
farsę z Chrystusowego ukrzyżowania
patetyzm dla ofiar na pokaz
w sercu obojętność
zbyt dużo wydażeń w historii Narodu
aby miały znaczenie
spoglądamy z dystansem
swoją religię wyznajemy
tak jest łatwiej
zostawiając cząstkę duszy daleko
tam gdzie dojrzewała
walczymy o każdy dzień przetrwania
naszych marzeń
kreujemy nowy świat
nasz azyl własnoręcznie wykreowany
na potrzeby sumienia
zamknięty w kręgosłupie adaptacji
kręg po kręgu budowanym
doświadczeniami inności
owitym emocjami tęsknoty i przebojowości
pełnym kontrastów kulturowych
kolorów radości nowego
stworzyliśmy nową rasę
odważniejszą
pragnącą się uczyć doświadczając
z pokorą życie przyjmującą
wyrozumiałości nie obcej nowym cnotom
czoła trudnościom stawiając
o tożsamość walcząc
otoczoną aurą adoracji
wrośliśmy w tą wyspę różnorodności
stworzyliśmy osady nietykalności
po więcej sięgamy
ciągle szukamy
tęsknot spełnienia
niedosytu brakującego składnika
mieszanki wypełniającej duszę
te spełnione ukołysane w kolebce Ojczyzny
tak widzimy z daleka
świat będący tęsknotą
dla przebywających w nim normanoscią
zpowszedniałym oddechem
szarością kopertowych myśli
irytującą małostkowością
Husarskiej myśli porywem
ignorancją pamięci Polskich Legionów
farsę z Chrystusowego ukrzyżowania
patetyzm dla ofiar na pokaz
w sercu obojętność
zbyt dużo wydażeń w historii Narodu
aby miały znaczenie
spoglądamy z dystansem
swoją religię wyznajemy
tak jest łatwiej
*
ekspresja emocji
ciała muzyką
dłoni skrzydłem
słodkim dźwiękiem
rytm dzwonem serca
każdym krokiem
tupnięciem
dzikość oddechu
rozsadzająca zmysły
boskie nuty dotykają
rozkosznie
każdy skrawek
tańcem opętany
ciała muzyką
dłoni skrzydłem
słodkim dźwiękiem
rytm dzwonem serca
każdym krokiem
tupnięciem
dzikość oddechu
rozsadzająca zmysły
boskie nuty dotykają
rozkosznie
każdy skrawek
tańcem opętany
Lekcja
wyłapię wszystkie laleczki
poobcinam im rzęsy
warkocze zawiąże na guzły
spódniczki pozszywam między udami
paznokcie spiłuje na kształt
łopatki do piaskownicy
posadzę w jednym rządku równiutko
żebym miała widok na wszystkie
co do jednej
a sama usiądę przed nimi spokojnie
będę im czytać
bajki przeszłości
poobcinam im rzęsy
warkocze zawiąże na guzły
spódniczki pozszywam między udami
paznokcie spiłuje na kształt
łopatki do piaskownicy
posadzę w jednym rządku równiutko
żebym miała widok na wszystkie
co do jednej
a sama usiądę przed nimi spokojnie
będę im czytać
bajki przeszłości
Czy ktoś mi powie
Dlaczego?
szklanka jest do połowy pusta
a nie pełna do połowy
w słoneczny dzień
niebo w chmurach zatopione
wiatr uspokaja
w falbanach spódnicy
przyciąganie ziemskie
nie obejmuje
fizyka kwantowa
nie działa
atomy dzielą się
na anonimy świata
czeszę się pod włos
uśmiecham pod nosem
spoglądam spod oka
paznokcie maluje u stóp
szklanka jest do połowy pusta
a nie pełna do połowy
w słoneczny dzień
niebo w chmurach zatopione
wiatr uspokaja
w falbanach spódnicy
przyciąganie ziemskie
nie obejmuje
fizyka kwantowa
nie działa
atomy dzielą się
na anonimy świata
czeszę się pod włos
uśmiecham pod nosem
spoglądam spod oka
paznokcie maluje u stóp
ręcznie
wyszydełkuję cię
pod powiekami
rzęsy ozdobie
koronką
haft dotykiem
utworzę
z wyobraźni
kordonka
pod powiekami
rzęsy ozdobie
koronką
haft dotykiem
utworzę
z wyobraźni
kordonka
niepewność
rysuje linię
nie węglem
lecz piórem
nie przerywaną
lecz jednolitą
już szkic się kreuje
proporcje równowagi
uchwycić pragnę
dobrać kolory
emocji
a powstanie
rysunek
nie węglem
lecz piórem
nie przerywaną
lecz jednolitą
już szkic się kreuje
proporcje równowagi
uchwycić pragnę
dobrać kolory
emocji
a powstanie
rysunek
lotność
okiełznać
pochwycić
przeniknąć blask
zatracić się
w diamentowej chwili
zaistnieć
w nirwanie
błogości
pochwycić
przeniknąć blask
zatracić się
w diamentowej chwili
zaistnieć
w nirwanie
błogości
jest
pusto
sucho
papierowo
nie ma przesycenia
ani gwaru
tylko myślokształty
przesuwają sie leniwie
otaczają
dają złudne
poczucie bezpieczeństwa
sucho
papierowo
nie ma przesycenia
ani gwaru
tylko myślokształty
przesuwają sie leniwie
otaczają
dają złudne
poczucie bezpieczeństwa
bhagavat
synchronicznie
rytmicznie
wypełnia świadomość
wykracza poza
poznane
kreuje nowe
urzeczywistnia
tu
teraz
po wieczność
rytmicznie
wypełnia świadomość
wykracza poza
poznane
kreuje nowe
urzeczywistnia
tu
teraz
po wieczność
inst
ambiwalentna prostota zachowań
tych bardzo ludzkich
reaktywnych i reproduktywnych
jasna acz ukryta
pod zasłoną moralności
przecinającej wstęgą frywolną
od dualizmów
zachowawczych przymiotników
materii
wygłuszających wołanie
z jaskini komory mięśnia czerwonego
zwanego sercem
tych bardzo ludzkich
reaktywnych i reproduktywnych
jasna acz ukryta
pod zasłoną moralności
przecinającej wstęgą frywolną
od dualizmów
zachowawczych przymiotników
materii
wygłuszających wołanie
z jaskini komory mięśnia czerwonego
zwanego sercem
niekobiecość
eksplozja myśli
wypełnia umysł
wyrywa zdarzenia
totem to libido
walka z nim zgubna
tyranem emocji jestem
zabijam łagodność
wypijam subtelność
smakuje kruchość
Tamizą wypełniam umysł
serce wystrzelam na Marsa
Wenus jest zbyt blisko
jak dla mnie
tylko dusza potrzebna
zostawię ją sobie
niech współgra
z arytmią życia
wypełnia umysł
wyrywa zdarzenia
totem to libido
walka z nim zgubna
tyranem emocji jestem
zabijam łagodność
wypijam subtelność
smakuje kruchość
Tamizą wypełniam umysł
serce wystrzelam na Marsa
Wenus jest zbyt blisko
jak dla mnie
tylko dusza potrzebna
zostawię ją sobie
niech współgra
z arytmią życia
być
uchwycić blask w przestrzeni
kierunek dusza
poczuć płomień oddechu
na skóry negatywie
zanurzyc się w łunie
interakcji twórczej
zaistnieć w całości
jednego spojrzenia
myśli
współgrać dzwiękiem
płynnością emocji
unosząc się nad całym bytem
odnaleźć żródło
harmonii integralnej
kierunek dusza
poczuć płomień oddechu
na skóry negatywie
zanurzyc się w łunie
interakcji twórczej
zaistnieć w całości
jednego spojrzenia
myśli
współgrać dzwiękiem
płynnością emocji
unosząc się nad całym bytem
odnaleźć żródło
harmonii integralnej
siła
tkwi w postawie
osadzeniu siebie
na stołku rozwagi
bycie u źródła
otwiera bramę tonącym
nadzieja piaskiem rozmyta
bursztynem rozbłyskująca
blask ślepych ukoi
nakarmi utopią szczęśliwców
spełnieni polegną spaleni
na plaży ziemskiej błogości
osadzeniu siebie
na stołku rozwagi
bycie u źródła
otwiera bramę tonącym
nadzieja piaskiem rozmyta
bursztynem rozbłyskująca
blask ślepych ukoi
nakarmi utopią szczęśliwców
spełnieni polegną spaleni
na plaży ziemskiej błogości
przeszłość
przychodzi
dokleja się nieporadnością
do ramienia
roztrząsa spokój na kawałki
tłucze stabilność
rozedrgane powietrze
rozsadza nozdrza
puls wystrzela w przestrzeń
jest kosmicznie
wytwornie bezcałościowo
imponująco dezintegralnie
dramatycznie bezpłciowo
rozwala na opiłki
scalenia nie będzie
tylko tak ciężko
przez chwilę dosłownie
ogryzek z ostatecznym kęsem
muszę
złapać świeży oddech wolności
wyrównać puls niedopowiedzeń
znormalizować krwioobieg emocji
już jest dobrze
dokleja się nieporadnością
do ramienia
roztrząsa spokój na kawałki
tłucze stabilność
rozedrgane powietrze
rozsadza nozdrza
puls wystrzela w przestrzeń
jest kosmicznie
wytwornie bezcałościowo
imponująco dezintegralnie
dramatycznie bezpłciowo
rozwala na opiłki
scalenia nie będzie
tylko tak ciężko
przez chwilę dosłownie
ogryzek z ostatecznym kęsem
muszę
złapać świeży oddech wolności
wyrównać puls niedopowiedzeń
znormalizować krwioobieg emocji
już jest dobrze
rozmowa
szeptem do ciebie mowię
na wdechu
słodko się duszę
a takie
zdziwienie na twojej twarzy
nachylasz się
sens usłyszeć pragniesz
wdychaj moją muzykę
skórą wyczuwaj
aromat chwili
zapadaj w przestrzeń
bezwiednie
słyszysz
sygnal ambulansu
jaki mam kolor oczu
na wdechu
słodko się duszę
a takie
zdziwienie na twojej twarzy
nachylasz się
sens usłyszeć pragniesz
wdychaj moją muzykę
skórą wyczuwaj
aromat chwili
zapadaj w przestrzeń
bezwiednie
słyszysz
sygnal ambulansu
jaki mam kolor oczu
erotyk
jesteś
chłodny jedwab sukienki parzy moje ciało
oczu spotkanie
głębia przestrzeni
rozpływam się w bezkresie
słowa są pustką
ust kielich smakiem przepełniony
wdycham cię całą sobą
czuję się bezpieczna
jak pięść zamknięta w czerwonej rękawicy
kochanie to zawody
niech ta runda się nie kończy
chłodny jedwab sukienki parzy moje ciało
oczu spotkanie
głębia przestrzeni
rozpływam się w bezkresie
słowa są pustką
ust kielich smakiem przepełniony
wdycham cię całą sobą
czuję się bezpieczna
jak pięść zamknięta w czerwonej rękawicy
kochanie to zawody
niech ta runda się nie kończy
bytowanie
poza kręgiem
narodzin i śmierci
zaczyna się
ekstaza isnienia
arktyczne świętowanie
łączysz się
w wieniec egzystencji
wpadasz w ramiona
spontaniczności
kąpiesz się
w wieczności
narodzin i śmierci
zaczyna się
ekstaza isnienia
arktyczne świętowanie
łączysz się
w wieniec egzystencji
wpadasz w ramiona
spontaniczności
kąpiesz się
w wieczności
wzrastanie w przestrzeni
rozkwit
poznanie
przejście z poznanego
do niepowtarzalnego
kwiat wyrwał się
z próżni złudzenia
odnalazł źródło
napełnił kielich
kiełkuje ku
bezgraniczności
poznanie
przejście z poznanego
do niepowtarzalnego
kwiat wyrwał się
z próżni złudzenia
odnalazł źródło
napełnił kielich
kiełkuje ku
bezgraniczności
Antoś
ta mała Kruszynka
jest jak pączek który rozkwita
kwiat jego serca
będzie przepiękną różą
lecz nigdy chryzantemą
chryzantemy
kładzie się na grobach
jest jak pączek który rozkwita
kwiat jego serca
będzie przepiękną różą
lecz nigdy chryzantemą
chryzantemy
kładzie się na grobach
poranek w obłoku
budzę się
mglista jasność mnie otacza
leniwie odkrywam świat oczom
ograniczonym szarością
nieklarownością umysłu
budzę się znów
to już czas otworzyć się
na kolory
kształty
zamiary tego świata
odkrywam kołdrę
zsuwam nogi
brzuch ręce
a za nimi głowę
może i ona powróci
z dalekiej podróży
po przestworzach
sennych poświatach
mglista jasność mnie otacza
leniwie odkrywam świat oczom
ograniczonym szarością
nieklarownością umysłu
budzę się znów
to już czas otworzyć się
na kolory
kształty
zamiary tego świata
odkrywam kołdrę
zsuwam nogi
brzuch ręce
a za nimi głowę
może i ona powróci
z dalekiej podróży
po przestworzach
sennych poświatach
mała kwintesencja pewnego bytu
Tak
ty myślisz że już wszystko zrobiłeś
uczyniłeś i urzeczywistniłeś
Nie
spoczynek na piedestale twych własnych złudzeń
nie da ci tego czego potrzebujesz mimo twoich strudzeń
Doprawdy
udaj się do źródła
zajrzyj głęboko jak tylko potrafisz
a zaznasz prawdy miłości radości
bez tego nie jesteś w stanie być szczęśliwym
ty myślisz że już wszystko zrobiłeś
uczyniłeś i urzeczywistniłeś
Nie
spoczynek na piedestale twych własnych złudzeń
nie da ci tego czego potrzebujesz mimo twoich strudzeń
Doprawdy
udaj się do źródła
zajrzyj głęboko jak tylko potrafisz
a zaznasz prawdy miłości radości
bez tego nie jesteś w stanie być szczęśliwym
pokusa radości istnienia
wystawiona na pokuszenie
skrzętnie ukrywam poruszenie
które nastąpiło w sercu
gdy stałam się napojem
eliksirem niezmierzonych przestrzeni
wypełniającym spragnioną duszę
utworem pieśni biegnącej rozkoszą
radością myśli które unoszą
aż po szczyty beztroski życia
skrzętnie ukrywam poruszenie
które nastąpiło w sercu
gdy stałam się napojem
eliksirem niezmierzonych przestrzeni
wypełniającym spragnioną duszę
utworem pieśni biegnącej rozkoszą
radością myśli które unoszą
aż po szczyty beztroski życia
rzeczywistość
świadomość daje ci siłę
jak wielki to skarb
jak wiele można osiągnąć
będąc
wyrozumiałym
przepełnij się godnością
żyj tak
jak podpowiada szept duszy
jak wielki to skarb
jak wiele można osiągnąć
będąc
wyrozumiałym
przepełnij się godnością
żyj tak
jak podpowiada szept duszy
bieg za szczęściem
ciągle pędzimy
bez reszty się zatracamy
zamknieci
we własnych myślach
zajęci
sprawami materii
zapominamy
o duszy człowieczeństwie
liczy się szybkość
a nie jakość
liczy się mieć
a nie czuć
liczy się efekt
powierzchowność
a nie serce
to gubi
bez reszty się zatracamy
zamknieci
we własnych myślach
zajęci
sprawami materii
zapominamy
o duszy człowieczeństwie
liczy się szybkość
a nie jakość
liczy się mieć
a nie czuć
liczy się efekt
powierzchowność
a nie serce
to gubi
układanka emocjonalna
pastelowy spokój nastał
równolegle jednostajnie
lekko prostolinijnie
poukładałam w klocki
wypełniłam
swoje wnętrze
mglistym mlekiem kokosowym
potrzebuje
uspokoić w słodyczy
egzotycznego wyciszenia
siłę
równolegle jednostajnie
lekko prostolinijnie
poukładałam w klocki
wypełniłam
swoje wnętrze
mglistym mlekiem kokosowym
potrzebuje
uspokoić w słodyczy
egzotycznego wyciszenia
siłę
uczucie
jak trudno jest odczuwać
zagłębiać się w nie
bycie szczesliwym doskonale
kochać siebie
miłować istoty zamieszkujące planetę
miłość
zatracając się w niej
gubimy własna tożsamość
tracimy bogactwo własnej duszy
mądrość w niej zawarta
to ratunek przed niebytem
bez niej jednak życie byłoby próznością
sensem bez dnia
zagłębiać się w nie
bycie szczesliwym doskonale
kochać siebie
miłować istoty zamieszkujące planetę
miłość
zatracając się w niej
gubimy własna tożsamość
tracimy bogactwo własnej duszy
mądrość w niej zawarta
to ratunek przed niebytem
bez niej jednak życie byłoby próznością
sensem bez dnia
czekolada uzależnia
najpierw oswaja
swoja delikatnością
wyrafinowanym smakiem
kusi słodyczą
rozpływającego się w ustach kremu
aby się stać rozkoszą
ogarniającą
wszystkie zmysły
kosztuję i smakuję
delektuję i upajam
aby choć na chwilę
zaspokoić pragnienie
uzależniasz
więcej i więcej
a mieścisz się tylko
w jednej tabliczce
swoja delikatnością
wyrafinowanym smakiem
kusi słodyczą
rozpływającego się w ustach kremu
aby się stać rozkoszą
ogarniającą
wszystkie zmysły
kosztuję i smakuję
delektuję i upajam
aby choć na chwilę
zaspokoić pragnienie
uzależniasz
więcej i więcej
a mieścisz się tylko
w jednej tabliczce
poczucie życia
jestem wymyślona
przez egzystencjalnoewolucyjną pułapkę
ledwo dysze
ledwo słyszę
ale czuję
że ciągle żyje
wiem ze będzie lepiej
oczyszczę sie z powłoki
która narosła
poświatą udręki
będę znów lekkością
muszelką
idealnie uformowana
w pięknym oceanu błękicie
przez egzystencjalnoewolucyjną pułapkę
ledwo dysze
ledwo słyszę
ale czuję
że ciągle żyje
wiem ze będzie lepiej
oczyszczę sie z powłoki
która narosła
poświatą udręki
będę znów lekkością
muszelką
idealnie uformowana
w pięknym oceanu błękicie
Subscribe to:
Posts (Atom)