Uwodzenie egzystencji

euforio doznania spokoju umysłu
awangardowa kreacjo czystości
zostań moją kochanką w świadomości
prozaiczną przyjaciółką od duszy

podaruj mi naszyjnik z klejnotów prawdy
zawieś na szyi oczyszczenia
spragnionej dotyku twych mądrości

rzuć łąkę dla mnie

będę twoją aksamitną różą isnienia
jedwabną orchideą bytu
nakarm boskością
błogosław mnie

Fala istnienia

ból na wskroś wyrywa spokój
mieczem niewiary z zacisza umysłu
hukiem kopalnii tajemnicy majów
epoką walk wieku mrocznego

rujnuje nadzieję na oświecenie
wykluwa owoc kreacji
twórcze dzieło zatopione w niełasce

podniosę, wyczuwając rytm serca
nastawię energię życiową na innowację
oczyszcze zmysły
z jednostajnie grzmiącej niespójności

i będzie ludzko
istny zen
w świadoności nastanie

Pobudka

światlo przeszywa umysł

wdech świadomości jestestwa wybudza mnie
ujmuję plastikowy kubek z odkażoną wodą
wstążka pasty owija moją realność

tęsknię za zapachem kwiatów

maska makijażu metamorfozy poranka
to przykrywka piękna, prawdy
taka aranżacja dnia dzisieszego

widzę błysk w moim oku

sukienka skrojona idealnie poprawnością
zapięta na guzik rzetelności
uwiera w wolność samoświadomości

pragnę dotyku aksamitu skóry

wydostane się ze świata iluzji
jak tylko wróre
jak tylko odrobie lekcję
zadaną sama sobie

How

beautiful is to be foolish
dying for the past
clearing your mind
remain in the present
like a newborn baby
here and now

Medicine

She comes with the power of manifestation
of your own capabilities
a godess, oracle of mind
she will tell you the truth

The way in to your soul
she will teach you divine wisdom
free yourself from the bondage of pretense
cleanse the littleness

And thou, who take part
believe, trust and follow
you will experience
the beauty and the truth of your divinity

Ekscentryczka

była piękna, złotowłosoświetlista
wokół pracowni w relikwii
rozprzestrzeniała szaleńczą radość

na kreacjach swoich podświatów
umieszczała motta umarłych poetów
na drutach robiła marzenia chłopców

tych
dwadzieścia
trzydzieści
czterdzieści
lat młodszych

z upodobaniem malowała na płótnach
w parach przytulonych do siebie
miłosne wyczyny swoich chłopców

kochała ich
uwielbieniem obdarzali
jej autentyczność

Przypadkowo

mijamy się
przemierzasz drogę konno
w czasie nieustannych niedomówień
galopując dotykasz lekko
skrawków niedoczekania

staję się modlitwą audiencji
w imaginacji świeżych pomarańczy
powietrze pachnie intensywnością
kropel aromatycznie oczekujących

bezwietrznie spotykam eklektyczne kamienice
gwar bryczek na ulicach
szelest sukien dam w kapeluszach myśli
stukot lasek skupienia dżentelmenów

rozkładam wachlarz wspomnień
już czas udać się na wieczerzę spragnienia

Gruźliczy Lond

prątki ludzkich wtargnięć
rozchodzą się z centrum chaosu
przecinają łagodny zarys chmur strzelistych
wykluwając syntetyczne kreacje Nienatury

ludzkie zagubienie w nieświadomości
wyłania się grymasem szkła i metalu
błądzi korytarzami chemicznych pozytywów
z rozpędu rzuca się w pogoń za tworem Nieboga

strach i panika pełzają niemiłosiernie
ich mottem agresja, paliwem do działania
dusze zwijają się chore od zarazków intensywności
ciała rwą się do rozbojów Nieusprawiedliwionych

krzywdząc tych, co z tej samej mazi się wyłaniają
będącej niegdyś gliną tworzenia
w fabryce produktów Niewtórnych
będącej kiedyś życiem

Przechadzka Amirell

niewymownie przyjemny wieczór

zanurzona w migdałowej mgle
kroczy po stopniach skał purpurowych
podziwia w oddali karmiczne wulkany Argatu
wzburzone otchłanią niegodnych
marzy o zapachu gwiazdy niedoścignionej
chce dotknąć galaktyki wzruszeń
w gorący blask się teleportować
odkrywa leniwie gwiazdozbiory twarzy
pochodnia kryształów ametystu
świetlistą drogę podróżniczce kreuje
ku skończoności doznania

zaskoczona melodią okrzyku
jednym tchnieniem pieśni

gwiazdo niedościgniona
bądź alchemią tworzenia
stąpającym skrawkiem nieistnienia
radością poznania


nagle mara niejestestwa
kierunek wędrówki wyznaczyła
owładnięta magią przewodnika
z pióropuszem karmazynowym
porywa zagadkowe myśli Argatu

Medium

wziąć ołówki rysować
znów czuje szepty
nie jest pewna
czy ona myśl utworzyła
czy to już przekaz

wyczuwa kosmiczne natchnienie
kontrolę nad ciałem umysłem
to wypija z niej soki jestestwa
zamienia w obcą niecałość
oczy
usta
plamokształt
podpis
nie jej duszy
to jego rysunek

w granitowym pluszowym pokoju
Arianna zaczyna taniec
z mieczem z gwiazd zesłanym
boska muzyka porywa jej ciało
rzuca ze ściany na ścianę
w pluszu zatapia

jest jeszcze sobą
czy już jego odbiciem?

ona nie oszalała
jest na planecie Sagitta
chce pobyć
choć chwilę
zbyt blisko

jednak wraca na Ziemię
tutaj jest w swoim umyśle
własnym świecie
jest sobą