Lekcja

wyłapię wszystkie laleczki
poobcinam im rzęsy
warkocze zawiąże na guzły
spódniczki pozszywam między udami

paznokcie spiłuje na kształt
łopatki do piaskownicy
posadzę w jednym rządku równiutko

żebym miała widok na wszystkie
co do jednej

a sama usiądę przed nimi spokojnie
będę im czytać
bajki przeszłości

Czy ktoś mi powie

Dlaczego?

szklanka jest do połowy pusta
a nie pełna do połowy

w słoneczny dzień
niebo w chmurach zatopione

wiatr uspokaja
w falbanach spódnicy

przyciąganie ziemskie
nie obejmuje

fizyka kwantowa
nie działa

atomy dzielą się
na anonimy świata

czeszę się pod włos
uśmiecham pod nosem

spoglądam spod oka
paznokcie maluje u stóp

ręcznie

wyszydełkuję cię
pod powiekami

rzęsy ozdobie
koronką

haft dotykiem
utworzę

z wyobraźni
kordonka

niepewność

rysuje linię

nie węglem
lecz piórem

nie przerywaną
lecz jednolitą

już szkic się kreuje

proporcje równowagi
uchwycić pragnę

dobrać kolory
emocji

a powstanie
rysunek

czyż nie?

Jak można żyć
nie znając

Jak można być
nie wiedząc

Jak można poznać
nie obawiając się

lotność

okiełznać
pochwycić

przeniknąć blask
zatracić się
w diamentowej chwili

zaistnieć
w nirwanie
błogości

jest

pusto
sucho
papierowo

nie ma przesycenia
ani gwaru

tylko myślokształty
przesuwają sie leniwie

otaczają
dają złudne
poczucie bezpieczeństwa

bhagavat

synchronicznie
rytmicznie
wypełnia świadomość

wykracza poza
poznane

kreuje nowe

urzeczywistnia
tu
teraz

po wieczność

inst

ambiwalentna prostota zachowań
tych bardzo ludzkich
reaktywnych i reproduktywnych

jasna acz ukryta
pod zasłoną moralności
przecinającej wstęgą frywolną

od dualizmów
zachowawczych przymiotników
materii

wygłuszających wołanie
z jaskini komory mięśnia czerwonego
zwanego sercem

niekobiecość

eksplozja myśli
wypełnia umysł
wyrywa zdarzenia

totem to libido
walka z nim zgubna

tyranem emocji jestem

zabijam łagodność
wypijam subtelność
smakuje kruchość

Tamizą wypełniam umysł
serce wystrzelam na Marsa
Wenus jest zbyt blisko

jak dla mnie

tylko dusza potrzebna
zostawię ją sobie
niech współgra
z arytmią życia

być

uchwycić blask w przestrzeni
kierunek dusza

poczuć płomień oddechu
na skóry negatywie

zanurzyc się w łunie
interakcji twórczej

zaistnieć w całości
jednego spojrzenia
myśli

współgrać dzwiękiem
płynnością emocji

unosząc się nad całym bytem
odnaleźć żródło
harmonii integralnej

siła

tkwi w postawie
osadzeniu siebie
na stołku rozwagi

bycie u źródła
otwiera bramę tonącym

nadzieja piaskiem rozmyta
bursztynem rozbłyskująca

blask ślepych ukoi
nakarmi utopią szczęśliwców

spełnieni polegną spaleni
na plaży ziemskiej błogości

przeszłość

przychodzi
dokleja się nieporadnością
do ramienia

roztrząsa spokój na kawałki
tłucze stabilność
rozedrgane powietrze
rozsadza nozdrza
puls wystrzela w przestrzeń

jest kosmicznie

wytwornie bezcałościowo
imponująco dezintegralnie
dramatycznie bezpłciowo

rozwala na opiłki
scalenia nie będzie

tylko tak ciężko
przez chwilę dosłownie
ogryzek z ostatecznym kęsem

muszę

złapać świeży oddech wolności
wyrównać puls niedopowiedzeń
znormalizować krwioobieg emocji

już jest dobrze